Archiwum kwiecień 2004


kwi 26 2004 no i znów mam dość!
Komentarze: 0

nie chcę mi się pisać...

ostra : :
kwi 24 2004 teraz trochę przemyśleń...
Komentarze: 0

nie jestem wcale twarda, choć wiele ludzi, którzy mnie znają tak myśli... Lubię wiersze Poświatowskiej... zabawnę, często się zakochuję, ale nigdy nie mówię o tym otwarcie... dlatego rozumiem facetów, z których większość nie mówi, bo nie chce albo się wstydzi mówić o swoich uczuciach- jestem właśnie taka... Nie lubię się zgłaszać na lekcjach- nawet jeśli znam odpowiedź na  zadane pytanie...

"na krawędzi mijania

nie ma pocałunków

nie ma zapachów

ani kolorów

 

brzdęk pszczoły

gaśnie nad łąką

usta w żółtym rumianku

palce cierpko do trawy przywarte

 

na krawędzi mijania

wąskie światło ciemnieje

i brzeg tak wyraźnie

ukrywa się- ból"- Halina Poświatowska

ostra : :
kwi 24 2004 no wreszcie sobota...
Komentarze: 0

kurwa myślałam, że już nie wytrzymam! To był luzacki tydzień, ale i tak dał w kość!!! Następny będzie o wieeeeeeeeeeele gorszy- w czwartek sprawdzanie wyników nauczania z polaka- trzeba by się po uczyć, a trochę tego jest od początku roku! Szła by dziś na dyskę.... tylko z kim? Dziewczyny nie mogą... a po za tym w co tu się ubrać?! Przed chwilą wróciłam z zajebiście mokrego spaceru z Marcinem... No cóż... On jutro rano jedzie w pizdu(tzn. do Częstochowy)... Zastanawiam się co będę w robić a tym tygodniu, trzeba by sobie jakiś plan działania zrobić bo się ze wszystkim nie wyrobię... w budzie tak nas gniotą, żę spazmów można dostać! Niech będą wreszcie wakacje! Choć i tak dwa miesiące wakacji to będzie czas na nadrobienie zaległości i znalezienie sobie korków z anglika, bo nie zdam matury- co prawda to  dopiero za dwa lata, ale u nas w budzie żywot jest zdrowo przejebany-- obawiam się,  że w tym roku pół klasy nie zda! Mam nadzieję, żę ja nie podzielę ich losu... boję się tylko matmy, z której mam tróję i 3 pizdy! zaczyna się robić groźnie! Moja kumpela z ławki chce się przenieść przejebane... spotkałam laskę od  z gima, chcę przyjść do nas do ogólniaka- radziłam jej się zastanowić!

ostra : :
kwi 22 2004 no, dobra przyznaję się jestem zjebana......
Komentarze: 0

Ale jakby na to nie patrzeć, to nie jset tak źle... Mogło być gorzej... np. mogłabym nie mieć tego bloga, bo po prostu miałabym tak nudne życie, jak chuj w herbacie! Właśnie wróciłam z budy- oczywiście tak skamlaliśmy, że po obchodach zjebanego Dnia Ziemi mieliśmy 15 minut chemii- i na chatę- ale przyznam, że cieszę się z faktu tych piętnastu minut, bo rozwiązałam dwa zadanka na mole i dostałam-5...

Ale wracając do sprawy, która była głównym powodem założenia tego blodzia- oczywiście- Marcinek! Cóż... dziś na hali w czasie zajebiście nudnej akademii i wyborów Miss i Mistera szkoły (taka tradycja!)- trochę sobie z nim pokonwersowałam... stwierdził, że w sobotę musimy się spotkać, bo poniedziałek już go nie ma- pielgrzymka do Częstochowy (to też tradycja!)... No cóż... jutro też jest dzień! Tak, tak- albo kurwa i nie! Po akademii poszłam  zanieść do szafki parę rzeczy (szafki, jak na amerykańskich filmach- to też "tradycja"!)... wróciłam nieźle najebana, bo w szatni spotkałam chłopaków z naszej klasy i ... było wesoło! Po chwili wpadała ledwie trzymająca się na nogach nasza nowa Miss - Justynka- na szczęście nikt nie zauważył, żę miska się giba jak głupia- bo ta butelka Winka marki Muszkieter, była już 6 opróżnianą! Zabawa była nieziemska... niestety... jutro polski... dzień z polskim i moją kochaną Kasią (profesorka od pola)! Niiiiiiiiieeeeeeeeeeeeeee, ja nie chcę!!! Muszę przeczytać "Makbeta" nauczyć się co było w której scenie, w którym akcie i wogóle chujowo!

ostra : :
kwi 21 2004 po tej jebanej dysce...
Komentarze: 3

no tak wiedziałam, że to się tak skończy! Wiadomo facet też człowiek (choć czasem wątpię!) i wystawiony na działanie damskich wdzięków tym bardziej w tańcu- musi polec! No i poległ!!! Ale zacznę od początku: Nie miałam dziś informatyki i w efekcie po 5 godzinach mieliśmy iść na chatę, jednak ja i Eve musiałyśmy czekać na biednego Justaka, który miał próbę na ten jutrzejszy zjebany Dzień Ziemi! Wiadomo jak się skończyło- fajeczki te sprawy... wróciłam na chatę po cięzkich trudach ok. 14:15 i rozpoczełam przygotowania, żeby się wyrobić do autobusu o 16:25... spoks! wiadomo kąpiel, ciuszki, make-up... te sprawy! Włożyłam pantofle na obcasie, "dziny" i bluzeczkę- katanka chop- siup i "se" idę na tego autobuska! Wsiadam- dziweczyny najebane jak to trzeba przed imprą- ledwie się na nogach trzymają... Kiedy dojechałyśmy wreszcie na rynek- kierowca mało na nie wyjebał z kopa, bo darłyśmy ryj jak cholera! Co chwilę przerywając nasze wywody o ruchaniu- refem "Jedziemy po zioło!!!"... Na rynku spotkałyśmy kumpelę- oczywiście miała piwcio! Szkoda by się zmarnowało- zanim doszłyśmy do szkoły byłyśmy już gotowe na imprę...A tam wiadomo 1zeta i wprowadzanie na legitkę kumpli z bloków! Ale przejdę do sedna sprawy- bo zaczełam o tym tańcu... i wogóle fajnie było- po chulołam!!! Rzecz jasna z Nim też! No cóż trzeba przyznać, że tak wywijałam koło Niego tyłkiem, że trudno żeby się nie skusił! Niestety przy okazji paru innych się na to złapało.... no ale trzeba ofiar w słusznej sprawie! Nogi mi odpadają!!!

ostra : :